sobota, 28 lutego 2015

59) Kici kici (2)

Staram się nadrobić zaległości jakie ostatnio mi się nagromadziły...powoli, małymi kroczkami bo czas, lub raczej jego brak, nie pozwala na wiele, ale za to sukcesywnie codziennie trochę xxx przybywa :)
Dziś chwalić się będę więc kociakiem, który powstaje z myślą o kocyku dla bratanicy-ale to już wiecie :P
Uporałam się z konturami-co było nie lada wyzwaniem ze względu na nie bardzo czytelny wzór...


Niektórzy/Niektóre z Was mieli okazję widzieć ten etap przy okazji Hafciarskiego wtorku. 
I właśnie w ten piękny wtorek, rozpoczęłam wypełnianie kociaka kolorami. Na koniec wtorku miałam koloru tyle:


Niestety na więcej nie miałam czasu, a i zmęczenie dawało już o sobie znać...
Zastanawiam się tylko czy wypełniać całego kota-kot jest biały, kanwa jest biała...czy xxx białą muliną czy zostawić kanwę? 
Kocyk będzie wypełniony białą ociepliną więc dziurki kanwy nie powinny bardzo być widoczne...i mam dylemat-brak białych xxx=szybsze ukończenie...postawienie białych xxx=późniejsze ukończenie ale moim zdaniem ładniejszy efekt...
Doradźcie coś...




czwartek, 26 lutego 2015

58) Co obejrzałam ostatnio...

Znów nazbierało mi się mnóstwo zaległości...na blogu, w robótkach i w oglądaniu Waszych blogów. Staram się powoli to ogarniać ale czasu niewiele, a i wydarzenia ostatnich tygodni trochę to uniemożliwiały...
Przyznaję, że gram na zwłokę i stąd w pierwszej kolejności post na temat obejrzanych filmów :P

1) TRANSPORTER 2
 film koprodukcji francusko-amerykańskiej z 2005 roku. KontynuacjaTransportera, filmu o byłym agencie służb specjalnych, który zarabia na życie dostarczając na zlecenie dowolny ładunek pod wskazany adres. 
W pierwszym filmie Frank Martin (Jason Statham) mieszkał i pracował na francuskiej Riwierze, teraz rezyduje w Miami na Florydzie. Na prośbę przyjaciela Frank zostaje kierowcą bogatej rodziny Billingsów. Kiedy porwany zostaje sześcioletni Jack Billings, Frank musi dać z siebie wszystko, by odzyskać chłopca i pokrzyżować plany porywaczy, planujących uwolnić śmiercionośnego wirusa, który zabije każdego, kto się z nim zetknie.

ReżyseriaCorey Yuen, Louis Leterrier
ScenariuszLuc Besson, Robert Mark Kamen
Główne roleJason Statham
Alessandro Gassman
François Berléand
Amber Valletta
MuzykaAlexandre Azaria


Oczywiście, film z moim ulubionym "przystojnym panem"-jak ja to mówię :P , wywołuje u mnie reakcje uniemożliwiające trochę wyszywanie :P Nauczyłam się już jednak trochę łączyć jedno z drugim, więc pewnie niedługo obejrzę trzecią część...a później zacznę od początku :P
2) BIG LOVE
polski film fabularny z 2012 roku, w reżyserii Barbary BiałowąsZdjęcia do filmu został zrealizowane pomiędzy czerwcem a lipcem 2011 roku. Film otrzymał dofinansowanie od Polskiego Instytutu Sztuki FilmowejMuzykę na potrzeby filmu skomponował Mariusz Szypura, lider zespołu Silver Rocket. Ponadto w obrazie zostały wykorzystane nagrania takich zespołów jak: Acid Drinkers, Gra Pozorów i Asgaard. Piosenkę tytułową zaśpiewała Ada Szulc - zdobywczyni trzeciego miejsca polskiej edycji programu telewizyjnego typu talent show - X Factor. Premiera płyty ze ścieżką dźwiękową odbyła się 31 stycznia 2012 roku.
Negatywna ocena filmu ze strony Michała Walkiewicza doprowadziła do debaty z reżyserką przed kamerami.
Historia wielkiej, głębokiej jednak tragicznej miłości-niczym dramat Romeo i Julia. Film godny uwagi, choć zawiera sceny wstrząsające, często irytujące...jednak na koniec wycisnął ze mnie łzy...
ReżyseriaBarbara Białowąs
ScenariuszBarbara Białowąs
Główne roleAleksandra HamkałoAntoni Pawlicki
MuzykaMariusz Szypura




3) KRWAWA RZEKA
Jack Verdon jest detektywem pracującym w wydziale zabójstw. Mężczyzna prowadzi sprawę seryjnego mordercy, którego ofiarami są kobiety. FBI podejrzewa, że w sprawę zamieszany jest sam Jack, który dziwnym trafem znał wszystkie zamordowane dziewczyny.

reżyseria:
scenariusz:
gatunek:
produkcja:






Wątek dość interesujący aczkolwiek film bardzo mnie znudził...

4) Z KOZETKI NA FOTEL
Samantha (Courteney Cox) jest pewna, że cierpi m.in. na klaustrofobię (lęk przed zamknięciem), agorafobię (lęk przed otwartą przestrzenią). Po kilku seansach u psychoterapeutki stwierdziła z przerażeniem, że pani doktor jest w dużo gorszym stanie niż ona sama. Na pierwszy rzut oka widać, że kobieta przechodzi załamanie nerwowe i pomóc jej może tylko specjalista. Samantha zajmuje więc jej miejsce i rozpoczyna nielegalną praktykę. Pierwszym pacjentem zostaje jej sąsiad Michael (David James Elliott), którego rzuciła dziewczyna. Następnym jest Henry (David Arquette). Im bardziej Samantha zbliża się do swoich pacjentów, tym wyraźniej widzi, że jedynym lekarstwem na ich kłopoty jest miłość. Świetna komedia na jesienne (i nie tylko) wieczory.

reżyseria:
scenariusz:
  • Alison Balian
  • Joanna Johnson
  
gatunek:
  • Komedia rom.
produkcja:





Po nudnym filmie dobrze było się trochę pośmiać :) Dla rozluźnienia mogę ten film polecić do obejrzenia :)


Na tym zakończę ....lista filmów i seriali do obejrzenia wciąż się powiększa, więc pewnie za jakiś czas znów podzielę się z Wami tytułami :)

Miłego dnia :)



































niedziela, 22 lutego 2015

57) Lunch With A Toothpick (obiad z wykałaczką)-odsłona 1

Tak się złożyło, że w ogóle się nie składało. Do grupy na Fb wyszywającej ogromniaste cuda dołączyłam w listopadzie. Najpierw oczywiście zasięgnęłam języka co to jest ten HAED, bom zielona jak dolar w tej materii była :P
No i na tym etapie się zatrzymałam na długo...niestety...
Finansowo ciągle coś było ważniejszego więc w listopadzie w ogóle się nie wyrobiłam z niczym. Obiecałam sobie, że w grudniu, na święta TO będzie moim prezentem-niestety i tu zasobność portfela mego tak szybko się uszczupliła, że pozostało mi pomarzyć...
Przyszedł styczeń i, o zgrozo! nic lepiej tylko gorzej...ale zawzięłam się i powiedziałam, że w styczniu, choćby waliło się i paliło, i głodem miałabym przymierać to muszę wszystko ogarnąć, żeby ruszyć... No ale powiedzieć można jedno, a życie i tak ułoży wszystko po swojemu. Pojawiło się jednak na koniec miesiąca światełko w tunelu i udało zamówić się materiał, a i wzór zakupić w promocyjnej cenie-kupowanie wzoru było jak dla mnie skomplikowanym procesem :P
Została część najgorsza, ale i najważniejsza...mulina...no i tu znów fundusze kazały czekać...na szczęście już nie tak długo :) Po drodze pojawił się jeszcze problem z dostawą muliny gdyż szanowny pan listonosz nie raczył zostawić powiadomienia, że mam coś odebrać, więc musiałam się domyślać czy paczka jest czy nie...
W końcu...po długich oczekiwaniach, szlochach i lamentach, mogłam zabrać się za moje smoczysko-właściwie moje nie będzie, bo synowi się podoba ;)

Tak więc po obejrzeniu wszystkiego, co na zacnej stronie z ogromniastymi wzorami się znajduje, upatrzyłam sobie 36 obrazów, które chciałabym mieć...tak, tak...też się zastanawiałam po co ja ten temat w ogóle poruszałam i na tą stronę właziłam :P
Wybór jednak padł szybko od czego zacząć, bo dziecko przez ramię mi zaglądało i jak tylko zobaczył smoczysko, to od razu usłyszałam :mamo! wyszyj mi to!"

Tak więc wyszywam to:


Nie powiem bo i moją sympatię ta bestia zyskała :)

DANE TECHNICZNE

Rozmiar: 450x615 krzyżyków (276750 krzyżyków)
Materiał: kanwa Panama 20ct (80xxx/10cm)
Rozmiar obrazu na tym materiale: około 56x77cm
Ilość kolorów: 90
Mulina: DMC-z racji kosztów używam odpowiednika który jest tańszy :P
Wyszywam 1 nitką

Teraz przejdźmy do rzeczy...
Wszystko fajnie i pięknie...wzór jest, mulina dotarła, materiał też już jest...i ręce i majtki mi opadły jak zobaczyłam jaki drobniutki jest materiał, który wybrałam. Nigdy w życiu jeszcze nie wyszywałam na takiej drobnicy... I tu nastąpiło pierwsze załamanie nerwowe :P Jak zrobię kratkę na takiej drobnicy, jak ja będę te xxx dłubać????
Ale ogarnęłam się i postanowiłam rzucić się na głęboką wodę i kratki nie robić...tylko zaznaczyć brzeg haftu żeby wiedzieć gdzie zacząć...trudno...co będzie to będzie :P
Zaczęłam wyszywać dwiema nitkami...ale szybko okazało się, że jest trochę za grubo i powstaje problem jak już jest kilka xxx obok siebie. No to prucie i jeszcze raz od początku jedną nitką poleciałam...Zaczęłam, jak strony wzoru nakazują po kolei, od nieba...oj, będzie się to niebo ciągnąć...
Ale dość marudzenia-czas na pierwsze efekty :)

Materiał został ochrzczony i pierwsze xxx zostały postawione:






Na chwilę obecną zrobione jest tyle:



Niewiele narazie tego ale wszystko przez bardzo skąpą ilość czasu wolnego. Cieszę się jednak, że w ogóle zaczęłam. 
Zdjęcia też takie sobie-za co przepraszam, ale mój czas pozwala mi na focenie jedynie w porach wieczornych, a wiadomo, że sztuczne światło nie odda rzeczywistych kolorów...
Muszę przyznać, że jak narazie wyszywa się przyjemnie-bo są plamy jednego koloru...ale im będę posuwać się do przodu tym będzie więcej konfetti więc będzie się z czym bawić.
Dużo przede mną...może za jakieś 10 lat skończę :P A już ręce swędzą żeby następny wzór zamówić i zacząć...:P

Na dzisiaj starczy :) Za miesiąc kolejna odsłona :)












piątek, 6 lutego 2015

56) Hello Kitty (1)

Jak dobrze już wiecie, Świnka Peppa oczekuje dalszej obróbki, by po zakończeniu wszelkich prac przy niej ogrzewać w postaci kocyka małą pannice.
Jednak jej siostra także zażyczyła sobie ciepły kocyk ale z motywem Hello Kitty. Więc dobra ciocia, korzystając z okazji, że był Hafciarski wtorek, złapała za nową porcję materiału i zaczęła dziergać kociaka :)



Wzór kociaka przyjemny, w ogóle nie skomplikowany...byłby jeszcze fajniejszy gdyby po wydrukowaniu był wyraźniejszy...trochę niestety muszę się napocić by rozszyfrować gdzie i ile czarnych xxx postawić. Ale to nic. Dam radę :)

Stan zarejestrowany na koniec wtorku:


Nie powstało może dużo ale misia jednego już widać :)
Myślę, że kociaka szybko machnę :) Aż mnie ręce swędzą by xxx machać bo tyle pomysłów w mej głowie się roi, i tyle rzeczy mam do wyszycia...ale do pracy też chodzić trzeba :(

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze-aż się chce działać :)

Miłego dnia, dużo słońca dla WSZYSTKICH :)



środa, 4 lutego 2015

55) Pierwszy koniec w tym roku :D

Wspaniały weekend jaki sobie zafundowałam wykorzystałam maksymalnie jak się tylko dało :D
Oglądanie filmów, wyszywanie i...słoik, o którym wolałabym zapomnieć :P
Ponieważ postanowiłam nie odkładać Świnki Peppy póki jej nie skończę, wszystkie siły twórcze skierowałam w weekend na nią. No i tak mi się dobrze wyszywało, że wzięłam i skończyłam :P 
Jakoś tak się samo stało :)
Skrót zdjęciowy przebiegu prac:






I cała skończona świnka:


Niestety okazało się, że jeden motek muliny użyty na sukienkę okazał się jaśniejszy od pozostałych ale za późno się zorientowałam. Wściekłam się bo, moim zdaniem, różnica jest widoczna...no ale już teraz musi tak być...mam nadzieję, że może po praniu kolory się wyrównają choć trochę...
Wzór na świnkę zrobiłam sama w programie HaftiX z tego zdjęcia:


Teraz dopiero zauważyłam, że to się rusza :P
W trakcie wyszywania doszłam do wniosku, że mogłam wzór bardziej dopracować...no, ale to są początki mojej zabawy tym programem, więc do wielu rzeczy jeszcze muszę dojść...
Gdyby jednak chciał ktoś skorzystać ze wzoru to zapraszam do mojego chomika-link bezpośredni znajdziecie gdzieś tam niżej, pod zakładką "Tutaj mnie znajdziecie".

Na dziś tyle...A niedługo pokażę Wam następne dzieła, które powstają :)

Miłego i słonecznego dnia wszystkim życzę :)









poniedziałek, 2 lutego 2015

54) Słoiczek

Dzisiaj dostarczę Wam nieco rozrywki-gdyż sama też się uśmiałam ze swej..."kreatywności" :)
Kupiłam sobie klej...ale po kolei :P

Jakiś czas temu zrobiłam sobie mały hafcik, który wykorzystać chciałam do ozdobienia słoika. Osoby, które odwiedzały mnie na poprzednim blogu znają owieczki, a dla nowych gości przedstawiam je ponownie:


Nie miałam żadnej koncepcji gotowej aż do soboty. Oczami wyobraźni widziałam już gotowy słoiczek na robótkowe odpady. No ale materiałów był brak... Poleciałam więc na szybkie zakupy...do Tesco całodobowego-ale co się dziwić jak pomysł taki powstaje o godzinie 20.30 :P
No i po długich dylematach kupiłam klej...a dylemat polegał na wyborze kleju z dwóch jakie mnie interesowały...jeden był w dość dużym opakowaniu (nazwy oczywiście teraz nie pamiętam) i mógł być stosowany w technice decoupage i do wielu różnych rzeczy...no ale kosztował 30zł...drugi trochę mniejszy i nieco tańszy i też zastosowanie bardzo szerokie...pomyśłałam sobie: "przecież dużo kleić nie będę więc prędzej ten większy wyrzucę niż zużyję", no i kupiłam ten mniejszy :) A,co!
Dokupiłam jakieś tam aplikacje dla hobbystów, cienkopisy, pędzelki-nie wiem po co ale kupiłam :P
Szczęśliwa i zadowolona wróciłam do domu. I tu zaczął się bój o przetrwanie...
Pierwsza koncepcja ozdobienia słoika padła...zaczęłam główkować, myśleć no i niby wpadłam na alternatywę mego pomysłu...w końcu kupiłam rewelacyjny klej :P
Zaczęłam działać...i wcale proste to nie było. Późna pora i brak cierpliwości zaczęły dawać o sobie znać...namordowałam się strasznie ale, że uparta jestem owieczki znalazły swe miejsce na wieczku słoika...później tasiemka...o, zgrozo! po co mnie to było...kto mi kazał, tę durną taśmę jeszcze pchać do tego wszystkiego?! No i wyszło w rezultacie tak, że źle wyszło bo zakończenie taśmy jest z boku , a nie z tyłu...Żeby wszystkiego było mało no to jeszcze pierdyknęłam kokardki...kto bogatemu zabroni? :P
No i wieczko schnie :)
Czas na resztę słoika...opalona kartka na środek-żeby było na czym tytuł i datę nagryzmolić :P No i skoro kupiłam jakieś tam aplikacje, to też trzeba zrobić z nich użytek :P Zaczęłam przebierać w tych małych cudach: "To wykorzystam na kartkę dla mamy, to też, to też wykorzystam inaczej, to też będzie dobre na kartkę...O! To może być!"
No i rzutem na taśmę klapnęło kilka rzeczy na słoiku...
Zaczęłam szykować się do spania-bo już 3.30 w nocy była :P a słoik wysychał...
Później przymiarka wieczka do tułowia i...wieczko nie chce się przykręcić do słoika :P Ale co tam, szczęśliwa, że dobrnęłam do końca, nałożyłam wieczko i poszłam spać :)
W niedzielę wstaję i co widzę na stole? Widzę to:





Taką szkaradę stworzyłam w nocy :P Uśmiałam się po obejrzeniu tego w świetle dziennym jak nigdy dotąd :P I miałam go nie pokazywać ale doszłam do wniosku, że go pokażę-niech inni też się pośmieją :P 
Teraz już wiem, że z pomysłem należy najpierw się przespać, a tworzenie w nocy też raczej nie wychodzi na dobre :P Mądry Polak po szkodzie...
Faktem jest też, że nigdy w życiu nic takiego nie robiłam, jestem laikiem kompletnym w takiej materii i chyba czas najwyższy się podszkolić :P
Ten słoik będzie mnie straszyć dopóki go nie zapełnię, choć później i tak stanie w honorowym miejscu...ku przestrodze :P
Mam nadzieję, że kolejny słoik będzie lepszy :P

Wszelkie komentarze wręcz oczekiwane :P 
Miłego dnia-z uśmiechem na twarzy :D