poniedziałek, 18 grudnia 2017

178) Kolejna kartka świąteczna

Dziś przybywam do Was by pochwalić się kolejną kartką świąteczną.
Muszę przyznać, że zrobienie kartki wcale nie jest proste. Często brakuje mi pomysłu, czasem pomysł jest ale w trakcie okazuje się, że albo czegoś mi jeszcze brakuje do jego wykonania lub nie do końca spełnia to jednak moje oczekiwania. Czasem jest też tak, że rozłożę cały ten swój bałagan, popatrzę, coś spróbuję ułożyć by mieć jakiś obraz, podumam i chowam wszystko bo jednak nie wiem jak ułożyć elementy w zgrabną całość.
Coś jednak powstało i dziś to prezentuję.



A Wy, skąd czerpiecie pomysły na swoje kartki okolicznościowe?

sobota, 16 grudnia 2017

177) W końcu jakiś film...

Udało mi się przypomnieć jaki film chciałam obejrzeć. Czekałam aż pojawi się w sieci bo do kina nie lubię chodzić.
OBCE NIEBO

Basia (Agnieszka Grochowska) i Marek (Bartłomiej Topa) mieszkają w Szwecji. Jedno niewinne kłamstwo uruchamia lawinę podejrzeń i doprowadza do tego, że szwedzka opieka społeczna potajemnie odbiera im ukochaną córkę i oddaje rodzicom zastępczym. Miłość córki do matki zostaje wystawiona na próbę. Rodzice muszą zmierzyć się z bezlitosną biurokracją, dla której nie liczą się ludzkie uczucia. W obliczu koszmaru Basia i Marek decydują się na dramatyczną walkę o odzyskanie córki, niebezpiecznie balansując na granicy prawa.(źródło)


Zdjęcia pochodzą z internetu.

Obejrzałam i trochę się rozczarowałam. Film porusza trudny temat ale jakoś szybko i sprawnie udaje się rozwiązać problem. Dwie wizyty u córki zakończone historią matki, dwie próby negocjacji z pracownikami specjalnymi i nagle BUM! Trzeba uprowadzić dziecko i wszystko się udaje, wszyscy współpracują. Trochę to naciągane i uproszczone-no tak, to w końcu tylko film. Poza tym zaczęłam się zastanawiać nad pewną rzeczą-Szwecja zgodziła się na takie publiczne pokazanie, że to co oni nazywają "działaniami dla dobra dziecka" jest czymś w rodzaju handlem dziećmi dla par ich nie posiadajacych? Trochę to dziwne-a może źle to odebrałam? Swoją drogą-dziewczynka w tym filmie to też niezłe ziółko-moim zdaniem oczywiście ;)

piątek, 8 grudnia 2017

176) Ekspresowe ciasto z jabłkami

Czasami jest tak, że mam ochotę na coś słodkiego. Ogólnie nie przepadam za słodkościami (prócz żelek, które uwielbiam i mogę zjeść w każdej ilości, landrynek oraz białej czekolady; ostatnio uzależniłam się jeszcze od kwaśnych Skittles'ów) ale czasem organizm domaga się czegoś tylko sam chyba nie wie czego. W takich sytuacjach, w akcie desperacji piekę ciasto. Tak, ja- antytalent cukierniczy, biorę się za wypieki. Zazwyczaj ciasta mi nie wychodzą. Ale zakalce ostatecznie też da się zjeść.

Jednak ciasto, które dziś Wam prezentuję, nie jest zbyt wymagające i praktycznie zawsze wychodzi. Łatwo, szybko i przyjemnie, a do tego smacznie-bałaganu też dużego się przy tym cieście nie robi :)
Nie pamiętam skąd mam ten przepis-bo wiecie...przepisy jak zaraza, przenoszą się od jednej osoby do drugiej i nie wiadomo gdzie był początek ;)

Oto przepis:

SKŁADNIKI:
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
250 gram margaryny
6 jajek
3 łyżeczki proszku do pieczenia
2-3 jabłka

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Wszystkie składniki ucierać mikserem do uzyskania jednolitej masy. W razie potrzeby (gdyby ciasto było zbyt twarde) dodać 3 łyżki mleka. Piekarnik rozgrzać do temperatury 180°c. Tortownicę o średnicy 26 cm wysmarować tłuszczem. Wyłożyć ciasto i wyrównać. Na wierzch ciasta wyłożyć obrane i pokrojone w ćwiartki jabłka. Pięć około 45 minut.
Proste? Oczywiście, że tak :) Ja dodatkowo mieszam 3 łyżki cukru pudru z 1 łyżeczką cynamonu i przed położeniem jabłka na cieście obtaczam je w tej mieszance. Dzięki temu jabłko w cieście jest nieco słodsze, a po domu rozchodzi się cudowny zapach cynamonu. Moje dziecko to uwielbia :)
Ostatnio kazał sobie zapakować kawałek ciasta do szkoły-przygotowałam więc kilka takich "kęsów na raz"...rezultat był taki, że musiałam upiec drugie takie ciasto dla całej klasy i nauczycieli :P Ale byłam z siebie dumna :D Anglikom smakowało :D

Mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu. Testujcie i chwalcie się rezultatami :)

P.S.
Zdjęcia są mało efektowne ale robione były pod wpływem chwili, na szybko :)

niedziela, 3 grudnia 2017

175) Za kratkami...

Muszę przyznać, że odkąd przyłożyłam się do planowania rzeczy do zrobienia, mam czas na oglądanie różnych rzeczy (może napiszę osobną notatkę na ten temat?). Trochę też zaczyna mnie to przerażać, gdyż kończą mi się pomysły na to, co jeszcze mogłabym obejrzeć.
Ponieważ nie mam ostatnio żadnego pomysłu na film (może podrzucicie jakieś ciekawe i warte zainteresowania tytuły-tematyka dowolna) to ciągnę maratony serialowe.
I tak przez zupełny przypadek trafiłam na serial Orange is the new black.


"Amerykański komediodramat firmy Netflix, stworzony przez Jenji Kohan i wyprodukowany przez Lionsgate Television oparty na książce Dziewczyny z Danbury. Orange Is the New Black Piper Kerman.
Serial opowiada historię Piper Chapman (Taylor Schilling), która na 15 miesięcy zostaje zesłana do żeńskiego więzienia za posiadanie walizki pełnej pieniędzy z transakcji narkotykowych swojej byłej dziewczyny i międzynarodowej przemytniczki narkotyków Alex Vause (Laura Prepon). W serialu przedstawione są losy osadzonych z różnych klas społecznych i o różnym pochodzeniu, historie kobiet i personelu więzienia są uzupełniane o wydarzenia z przeszłości (tzw. flashbacki). Fabuła w dużym stopniu koncentruje się na pracownikach więzienia, które jest zarządzane przez Joe Caputo, dobrodusznego mężczyznę, który na swój sposób stara się kierować zasadami oraz dbać o personel i więźniarki.
W serialu wątki dramatyczne łączą się ze scenami komediowymi: zabawnymi dialogami i sytuacjami." (źródło Wikipedia)





Zdjęcia pochodzą z internetu.

Choć z początku byłam sceptycznie nastawiona do tej produkcji, w trakcie oglądania tak się wkręciłam, że zanim się obejrzałam skończyłam wszystkie sezony...i jak teraz żyć? Co oglądać?

piątek, 1 grudnia 2017

174) Nieoczekiwane utrudnienia

Bardzo rzetelnie wykonuję zamierzony plan skończenia ludzika lego. Z efektów jestem zadowolona gdyż widać jak ludzik rośnie. Niestety stała się rzecz niesłychana...brakło mi ciemnoniebieskiej muliny. Załamanie nerwowe to mało powiedziane...klęska na całego...jak mogło mi braknąć muliny?!
Jednakże praca nadal trwa...przeniosłam się z wyszywaniem w okolice głowy, gdzie brak tego koloru nie będzie mnie tak uwierać...przy okazji okazało się, że brakuje również innego koloru, który mam ale został przy innym projekcie w Polsce...no cóż...trzeba będzie wybrać się do sklepu ;)
Zerknijcie jednak jak to obecnie wygląda: