Dzisiaj nieco inną tematykę poruszę w tym wpisie.
Jakiś czas temu obejrzałam filmik jak jedna pani, zdolna zresztą, robi fantastyczne domki-lampki używając do tego plastikowych butelek, słoików i własnoręcznie wykonanej mazi, przypominającej gips (jak ktoś nie zna, a chce zobaczyć to zapraszam TUTAJ).
Oczarowana i zafascynowana już widziałam siebie w takiej roli :P
Okazja nadarzyła się szybko...szukałam dla siebie jakiegoś kubeczka, pudełeczka, czy innego "ustrojstwa" na swoje długopisy i pisaki by nie zagracały całego stołu i nie tworzyły niepotrzebnego bałaganu. Choć wybór w sklepach jest duży to żadna z tych rzeczy mi nie odpowiadała. Postanowiłam więc zrobić to sobie sama. Butelka w domu akurat była-a nawet dwie, to i dziecko z matką się pobawi. Poszłam jednak na łatwiznę i na początek kupiłam gotowy "gips kreatywny", jak producent informuje na opakowaniu.
Jakiś czas temu obejrzałam filmik jak jedna pani, zdolna zresztą, robi fantastyczne domki-lampki używając do tego plastikowych butelek, słoików i własnoręcznie wykonanej mazi, przypominającej gips (jak ktoś nie zna, a chce zobaczyć to zapraszam TUTAJ).
Oczarowana i zafascynowana już widziałam siebie w takiej roli :P
Okazja nadarzyła się szybko...szukałam dla siebie jakiegoś kubeczka, pudełeczka, czy innego "ustrojstwa" na swoje długopisy i pisaki by nie zagracały całego stołu i nie tworzyły niepotrzebnego bałaganu. Choć wybór w sklepach jest duży to żadna z tych rzeczy mi nie odpowiadała. Postanowiłam więc zrobić to sobie sama. Butelka w domu akurat była-a nawet dwie, to i dziecko z matką się pobawi. Poszłam jednak na łatwiznę i na początek kupiłam gotowy "gips kreatywny", jak producent informuje na opakowaniu.
Przystapiliśmy do działania...jak się szybko okazało "gips kreatywny" był tylko z nazwy :P bo mnie takowych zdolności brak. I to co dla tamtej pani było tak proste, dla mnie okazało się mega skomplikowanym wyzwaniem-bo jak antytalent plastyczny ma wykonać coś ładnego?
Moje wyobrażenie o kubeczku na długopisy wyglądało tak (nie dosłownie bo to wazon ale jakość zdobienia i w ogóle tak sobie wyobrażałam):
Zdjęcie znalezione w sieci
Wizja ozdobnych kwiatuszków i motylków prysła jak bańka mydlana, trzeba było więc improwizować-przecież dziecko siedzi obok, babrze się ze mną w tej mazi i trzeba jakoś dziecko dopingować gdy jemu również słabo wychodzi...
W rezultacie zrobiłam pokrake, karykature swoją własną chyba...
No a tak to wygląda:
Objaśnienie: szpetna twarz-mój wyrób, czarny wazon w kości-dziecka dzieło :)
Ale wiecie co Wam powiem? Może nie jest to arcydzieło, jest kiczowate, szpetne i...no piękne nie jest...ale jest MOJE...zrobione przeze mnie dla mnie...i chyba się z tym "czymś" polubimy ;)
I będę próbować dalej-może kiedyś zrobię coś ładnego.
Koniec.